Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Atak zimy sparaliżował ruch pociągów i autobusów

Jolanta Sobczyńska, Marcin Bereszczyński
Awaria trakcji sprawiła, że na długie godziny zablokowano ruch na trasie Łódź - Warszawa. Pasażerowie musieli czekać
Awaria trakcji sprawiła, że na długie godziny zablokowano ruch na trasie Łódź - Warszawa. Pasażerowie musieli czekać fot. Paweł Nowak
Tysiące osób nie dojechało wczoraj do pracy i szkoły. Przeklinając mróz, kolej, autobusy PKS i miejską komunikację marzło godzinami na przystankach i stacjach. Awaria sieci trakcyjnej w Płyćwi pod Skierniewicami sparaliżowała na cały dzień ruch pociągów na trasie Łódź - Warszawa. Pęknięte tory w Jackowicach (między Kutnem a Łowiczem) spowodowały potężne opóźnienia na trasie pociągów kursujących między Poznaniem i Warszawą.

O sporym pechu mogą mówić pasażerowie pośpiesznego pociągu Łodzianin, należącego do spółki Intercity. Chodzi o skład, który wyrusza z Łodzi Fabrycznej o 6.32. Najpierw zepsuła się spalinowa lokomotywa manewrowa, która doprowadza pociąg do peronu. Efekt? Pasażerowie czekali na odjazd aż 75 minut.

- Zwykle jeżdżę kolejnym pociągiem, który z Łodzi Fabrycznej odjeżdża o godz. 7.58 - opowiada o wczorajszych kłopotach kolejowych łodzianka Małgorzata Lewandowska. - Gdy przyszłam na peron, Łodzianin jeszcze stał. Wewnątrz był ogromny tłok, bo do podróżnych dosiedli się tacy jak ja, którzy chcieli jechać kolejnym składem.

To nie koniec kłopotów podróżnych Łodzianina. Na trasie, w Płyćwi pod Skierniewicami, pociąg trafił na zerwaną sieć trakcyjną.

- Najpierw strasznie szarpnęło, później coś z hałasem uderzyło w dach i spadło pod koła pociągu - wspomina Małgorzata Lewandowska. - Później wyłączyli prąd. Momentalnie zrobiło się zimno. Po 15 minutach ruszyliśmy, ale w ślimaczym tempie.

W końcu Łodzianin przyjechał do Skierniewic, ale tam stał prawie godzinę, bo uszkodzony został pantograf, który przesyła energię z sieci do składu. Kolejarze najpierw nakazali pasażerom przesiąść się do innego składu, a następnie wracać do Łodzianina. Podróżni, którzy powinni wysiadać na stacji Warszawa Centralna o godzinie 8, dojechali tam o godz. 10.10.

- Nie było żadnej informacji o przyczynie opóźnienia - denerwował się Andrzej Trzcinka. - Miało być do Warszawy szybko, a jechaliśmy 3 godziny i 40 minut. Miało być komfortowo, a były nieogrzewane wagony przy temperaturze -10 stopni na zewnątrz.

Kłopoty z Łodzianinem spowodowały, że aż 13 pociągów utknęło w polu lub nie wyjechało ze stacji początkowych.

- Obniżyła się trakcja na stacji Płyćwia. A potem zerwał ją pośpieszny Warszawa - Zgorzelec - tłumaczy Krzysztof Łańcucki, rzecznik PKP Polskich Linii Kolejowych. - Dlatego o godzinie 8.45 ruch na trasie Warszawa - Łódź został zablokowany w obu kierunkach. Ostatnim pociągiem, który przejechał tą trasą, był Łodzianin.

O godz. 11.14 udało się wznowić ruch na jednym torze. Naprawa sieci nad drugim ciągnęła się do 16. Pociągi były opóźnione do późnego wieczora.

Ale to nie był koniec wczorajszych "katastrof" kolejowych. O godzinie 10 PLK dowiedziały się, że pękła szyna w pobliżu stacji w Jackowicach (na trasie z Kutna do Łowicza). Uszkodzenie sparaliżowało ruch na całym długim odcinku od Poznania do Warszawy. Wczoraj po południu naprawy jeszcze trwały. Mimo mrozu na dworze robotnicy spawali torowisko. Pociągi jeździły jednym torem. Opóźnienia sięgały kilkudziesięciu minut.

Wczorajszy atak mrozu sprawił, że nie wyjechały w ogóle lub spóźniły się autobusy PKS ze Skierniewic, Łowicza i Rawy Mazowieckiej. Młodzież z podrawskich wsi nie dojechała do szkoły, a mieszkańcy Skierniewic spóźniali się do pracy ponad godzinę.

Na trasie między Łowiczem a Skierniewicami pasażerowie ponad godzinę marzli na drodze, bezskutecznie czekając na PKS. Jerzy Żyto, kierownik łowickiego oddziału PKS Skierniewice, pytany, czy nie mógł zorganizować zastępczego transportu, tylko rozłożył ręce. - Nie mam rezerwowych pojazdów - tłumaczył.

PKS Skierniewice też miał problemy z pojazdami. Autobusy wyjeżdżały na trasy z opóźnieniami, bo kierowcy nie mogli ich odpalić.

Przez silne mrozy z dworca PKS w Rawie Mazowieckiej nie wyjechał autobus kursujący o godz. 6.15 z Rawy do Białej Rawskiej. - W autokarze zamarzły przewody - mówi Czesław Matusiak, kierownik PKS w Rawie. - Wysłaliśmy autobus zastępczy.

Wóz miał pół godziny spóźnienia, do tego okazało się, że jest o połowę mniejszy niż ten kursujący na co dzień. Efekt? Nie był w stanie zabrać wszystkich. Na trasie Biała Rawska - Rawa Mazowiecka czekali uczniowie rawskich szkół średnich, którzy próbowali dostać się rano na zajęcia. Spora grupa nie miała szans wepchnąć się do wypełnionego po brzegi busa i została na przystankach. Część rodzice samochodami dowieźli do szkoły. Reszta wróciła do domu, opuszczając lekcje.

W Łodzi trzy razy stanęły tramwaje. Na ulicach Narutowicza, Zgierskiej i Dolnej. Powód? Zamarzała trakcja nad torowiskiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki