Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ruszą maszyny po szynach wcale nie ospale

Marcin Darda
Plan I etapu Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej
Plan I etapu Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej
Łódź wraca do pomysłu budowy Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej. W Ministerstwie Rozwoju Regionalnego leży projekt Urzędu Marszałkowskiego, z którego wynika, że w 2012 r. między Łodzią a powiatami, które je otaczają, kursować będzie 20 szynobusów. W MRR projekt spodobał się na tyle, że od razu wciągnięto go na listę inwestycji priorytetowych. To na razie tylko propozycja, bo decyzje mają zapaść do końca stycznia.

Chodzi o nie byle jakie pieniądze, bo tylko pierwszy etap inwestycji, czyli modernizacja 23 km linii kolejowej między Ozorkowem a Zgierzem, przebudowa przystanków i zakup szynobusów to blisko 300 mln zł, z których prawie połowę może dać Unia Europejska.

Na czym polega pomysł? Na wprowadzeniu szybkich szynobusów na linie Łódź Kaliska - Łowicz, Łódź Widzew - Kutno, Łódź Fabryczna - Koluszki, Łódź Kaliska - Tomaszów i Ozorków - Zgierz. Szynobusy pędzące ponad 100 km/h i zabierające po 200 osób jednym kursem mają odciążyć zbliżające się do granic przepustowości łódzkie arterie, także te wjazdowe. Dzięki temu z krańców aglomeracji do centrum miasta podróż ma trwać mniej niż pół godziny - dwa razy krócej niż obecnie. Skorzystać na tym mają mieszkańcy powiatów ościennych, którzy pracują w Łodzi, a także studenci, wielbiciele kina, teatru i zakupów. Projekt ma być kompatybilny z Łódzkim Tramwajem Regionalnym i zmodernizowaną linią tramwajową Retkinia - Augustów, co ma oznaczać brak problemów z przesiadkami. Po 2012 r. szynobusy będą korzystać z tunelu, którym PKP dla szybkiej kolei chce połączyć nowy, podziemny Dworzec Centralny z Łodzią Kaliską.

- Wówczas już z samego centrum Łodzi szynobusy będą wyjeżdżać w kierunku Kutna, Łowicza, Koluszek, Pabianic, Łasku, Zduńskiej Woli i Sieradza - wylicza Witold Stępień, członek zarządu województwa łódzkiego odpowiedzialny za infrastrukturę. - Szynobusy to jednostki o mniejszej pojemności niż tradycyjny skład, ale lepiej przystosowane do jazdy na krótkich odcinkach. Chcemy, by kursowały także na lotnisko Lublinek i w okolice węzła autostrad A1 i A2 w Strykowie. W dalszej perspektywie projektu liczymy też na takie sytuacje, że ktoś, kto będzie jechał autostradą, zaparkuje pod Strykowem i do Łodzi na ważne spotkanie czy zakupy dojedzie szynobusem.

Pierwszy etap inwestycji ma się zakończyć w 2012 r. Pojazdy jeździć będą w barwach nowej, aglomeracyjnej spółki. Czy nowa kolej będzie konkurować z usamorządowionymi Przewozami Regionalnymi?

- Konkurencja jest zawsze zdrowa, ale obie spółki funkcjonować będą raczej na innych polach - powątpiewa Stępień. - Poza tym w Przewozach Regionalnych nasz samorząd będzie miał 5,8 proc. udziałów, a więc rozwiązywanie naszych problemów regionalnych i komunikacyjnych będzie bardzo trudne. Dlatego trzeba mieć coś w odwodzie - dodaje Stępień.

W urzędzie przyznają, że nie zlecano żadnych badań, z których wynikałoby, że szynobusy nie będą jeździć puste. Urzędnicy wychodzą z założenia, że oferta ŁKA to propozycja szybkiego i taniego transportu, która opłaci się mieszkańcom aglomeracji.

- Jest to pomysł rozważany od lat 60., ale jak najbardziej słuszny - uważa prof. Tadeusz Markowski, szef katedry zarządzania miastem i regionem na wydziale zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego. - Za kilka lat ludzie skończą z manifestowaniem swego dobrobytu i odstawią samochody. Zrozumieją, że podróż autem w warunkach metropolii to strata pieniędzy i czasu. Jeśli tylko ten system będzie koherentny z innymi typami komunikacji, to ludzie będą z niego korzystali.

Nieoficjalnie wiadomo, że marszałkowscy urzędnicy obawiają się, że projekt może utrącić europejska biurokracja. Chodzi o to, że w projekcie znajdują się mapki, z których wynika, iż szynobusy dojadą do Kutna, Łowicza i Sieradza, a więc poza granicę aglomeracji.

- Dla ministerstwa to niespójność, mogąca zdyskwalifikować projekt. Dlatego wyjaśniamy, że pociąg nie może zatrzymać się na granicy aglomeracji i zawrócić - mówi jeden z urzędników Urzędu Marszałkowskiego. - Dlatego też przez pierwsze pięć lat szynobusy dojadą tylko do stacji w pobliżu granic aglomeracji. Po tym okresie traci ważność tzw. trwałość projektu, a zatem żaden z unijnych komisarzy nie będzie się już mógł przyczepić i szynobusy legalnie będą mogły dojechać do Sieradza i Łowicza.

Według młodego mieszkańca Ozorkowa, który dojeżdża do pracy w łódzkim Dellu, pomysł wart będzie komentarza dopiero wtedy, gdy się zmaterializuje. - Byłoby świetnie, ale na razie musimy się tłoczyć w małych busach, bo tramwaj czy autobus to strata czasu - mówi mężczyzna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki