Chińskie gumy do żucia Ajaib z kolorowymi tatuażami przedstawiającymi żołnierza w galowym mundurze oficera SS są przebojem wśród łódzkich dzieci. Bez problemu można je kupić w sklepikach szkolnych. Cieszą się dużą popularnością, bo kosztują zaledwie 15 groszy. Gumy są ulubionym przysmakiem uczniów Szkoły Podstawowej nr 58 w Łodzi.
- Znamy je, to gumy z tatuażem - przekrzykują się chłopcy z II klasy. - Są w szkolnym sklepiku i w spożywczym obok szkoły. Na obrazkach czasem są esesmani, a czasem roboty, kosmici i potworki.
Właścicielka niewielkiego sklepu przy ul. Młynarskiej na Bałutach nie ma pojęcia, jakie treści niechcący rozprowadza, sprzedając gumy z tatuażem. - Nie zaglądam pod opakowania, bo towar byłby do wyrzucenia. Nic złego nie robię - tłumaczy właścicielka , ale nie chce się przedstawiać. - Gumy mają atesty, są ładnie opakowane, dzieciaki je lubią. Nigdy nie wpadłoby mi do głowy, że coś z nimi może być nie tak.
Tajemnicę tatuażu odkryli natomiast pracownicy łódzkiej hurtowni Jomag, która ma w zapasie jeszcze 250 sztuk gum. - Chłopcy się zdziwili, że mundur tak dokładnie przypominał niemiecki - przyznaje Mariola Kubiak, właścicielka hurtowni. - Ale nikt nie składał reklamacji. Gumy są tanie i świetnie się sprzedają.
Słodycze produkowane są w Chinach, na teren Unii Europejskiej sprowadza je firma Profisa z Litwy, stąd wizerunek esesmanów trafia do sklepów w całej Europie. Do Łodzi sprowadziła je firma Słod-Pol.
- Absolutnie nie chcę propagować faszyzmu. Nie miałam pojęcia, co jest w środku - bije się w piersi Beata Siwińska, właścicielka firmy Słod-Pol. - Gumy miały wszystkie atesty i pozwolenia. Skontaktuję się z importerem z Litwy i wymienię towar.
Gumy z wizerunkami hitlerowskich żołnierzy wprawiają w osłupienie pedagogów.
- To głupota ze strony dorosłych - denerwuje się Iwona Piotrowska, psycholog z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej nr 4 w Łodzi. - Maluch może nie zauważyć, ale starsze dziecko dowie się, kim byli esesmani. Nieśmiały chłopiec zamiast z Batmanem może utożsamiać się z hitlerowcem i uznać jego wartości za prawidłowe. Tym bardziej, jeśli znajduje się wśród innych, pozytywnych bohaterów.
Łodzianin Jacek Woron nie ma wątpliwości, że sprawa nadaje się do prokuratury.
- Urodziłem się już po wojnie, ale sylwetkę hitlerowskiego żołnierza poznam zawsze - dodaje mężczyzna.
Jednak dla Krzysztofa Kopani, rzecznika Prokuratury Okręgowej w Łodzi, sprawa nie jest aż tak jednoznaczna. Zgodnie z kodeksem karnym, publiczne propagowanie faszyzmu lub innych systemów totalitarnych jest przestępstwem, za które grozi grzywna lub pozbawienie wolności do lat dwóch i jest ścigane z urzędu. - Jednak żeby w grę wchodziło przestępstwo, prezentowanie symboli faszystowskich musi być połączone z zamiarem przekonania innych do zalet tego systemu. Trudno coś w tym przypadku z góry przesądzać - tłumaczy prokurator Kopania.
Tymczasem w Niemczech przepisy są surowsze. Zabronione jest jakiekolwiek publiczne pokazywanie faszystowskich symboli. Na kolekcjonerskich aukcjach figurki żołnierzy z tego okresu mają na czas sprzedaży zaklejane symbole nazistowskie. Kolekcjoner może je zobaczyć dopiero w domu.
Prof. Władysław Bartoszewski jest oburzony wykorzystywaniem takich symboli. Jak wyjaśnia, żyją jeszcze ludzie, którzy pamiętają czasy hitlerowskie. - Ale są tacy, którzy zrobią wszystko dla pieniędzy - mówi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?