Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pogotowie bez ratowniczek?

Maciej Stańczyk
Marzena Mikołajczyk jest jedną z blisko stu ratowniczek, pracujących w łódzkim pogotowiu
Marzena Mikołajczyk jest jedną z blisko stu ratowniczek, pracujących w łódzkim pogotowiu fot. Paweł Nowak
Stacje pogotowia w całej Polsce łamią prawo. Kobiety pracujące jako ratowniczki medyczne dźwigają grubo powyżej 20 kg. Zabrania tego kodeks pracy.

Inspektorzy zapowiadają kontrole, a dyrektorzy planują zwolnienia kobiet z pracy. Z posadami pożegnały się już ratowniczki z Wieruszowa.

Pięć kobiet z tamtejszego Powiatowego Centrum Medycznego straciło pracę w marcu. Dwie odeszły z lecznicy, trzy pozostałe przeniesiono na inne oddziały. - Nie możemy łamać prawa, od marca ratownikami są u nas tylko mężczyźni - tłumaczy powody zwolnień Eunika Adamus, prezes centrum.

Przepisy są precyzyjne. Kodeks pracy pozwala kobietom na dźwiganie ciężarów do 20 kg . Do tego firma musi zapewnić odpowiedni sprzęt, w przypadku służby zdrowia to m.in. nosze i podnośniki do transportowania pacjentów. Kontrole Państwowej Inspekcji Pracy nie pozostawiają złudzeń - ośrodki zdrowia nic sobie z tych obowiązków nie robią.

- Nasze kontrole potwierdziły brak wystarczającej obsady personelu i wyposażenia w sprzęt, eliminujący lub ograniczający prace związane z przenoszeniem pacjentów - mówi Danuta Rutkowska z Głównego Inspektoratu Pracy.

To, że łamanie norm to codzienność w pracy w pogotowiu potwierdza łódzka ratowniczka. - Musimy dźwigać, choć oficjalnie na pomoc możemy wezwać załogę innej karetki, ale rzadko z tego korzystamy. Nie ma na to czasu. Efekt jest taki, że czasami po dyżurze nie czuję pleców - opowiada kobieta.

Oficjalnie panie się nie skarżą. Boją się stracić pracę. Godzą się więc na łamanie prawa, choć inspektorzy pracy przestrzegają: choroby kręgosłupa to jedne z najpoważniejszych schorzeń zawodowych wśród personelu medycznego. To efekt dźwigania ciężarów ponad normę. - Pomagamy im jak możemy, ale w ratownictwie medycznym nie da się uniknąć dźwigania. Kobiety doskonale wiedziały, co robią, wybierając ten zawód - mówi Janusz Morawski, dyrektor łódzkiego pogotowia, gdzie pracuje około 100 ratowniczek.
Śladem dyrekcji centrum w Wieruszowie idzie Leszek Łyko, szef pogotowia w Częstochowie. Zapowiedział, że zwolni z pracy osiem ratowniczek z podległej mu stacji w Blachowni.

- Gdyby ratowniczce coś stało się na skutek dźwigania, odpowiedziałbym za to głową - tłumaczy Leszek Łyko. Jeśli znajdzie naśladowców, na bruku może wylądować nawet 2,5 tys. kobiet, pracujących w Polsce jako ratowniczki.

Dlatego też związki zawodowe już zwierają szeregi. Jacek Szarek, szef "Solidarności" ratowników, przyznaje, że w stacjach pogotowia nieprzestrzegane są "ciężarowe" normy. Twierdzi jednak, że prawo złamią też dyrektorzy, którzy wyrzucają kobiety z pracy.

- Kodeks pracy nie pozwala dyskryminować pracownika ze względu na płeć - mówi Jacek Szarek. Zapowiada interwencje w resortach pracy i zdrowia.

Rzeczywiście, w kodeksie pracy czytamy, że "odmowa nawiązania stosunku pracy ze względu na płeć jest naruszeniem zasady równego traktowania w zatrudnieniu". Jest jednak wyjątek od reguły, kiedy "niezatrudnienie pracownika ze względu na płeć jest uzasadnione rodzajem pracy, warunkami jej wykonywania lub wymaganiami zawodowymi stawianymi pracownikom".

- Nie jestem przekonana, czy dojdzie do dyskryminacji płci, bo jednak kodeks mówi jasno, że kobietom nie wolno dźwigać ponad normę - mówi Elżbieta Radziszewska, pełnomocnik rządu ds. równego traktowania kobiet i mężczyzn. Minister Radziszewska poprosiła o zajęcie stanowiska resort pracy. W przesłany "Polsce" stanowisku Ministerstwo Pracy i Polityki Socjalnej umywa jednak ręce.

- Nie jesteśmy uprawnieni do wydawania wykładni przepisów. Powoływanie się przed sądem czy inspektorem pracy na naszą opinię nie gwarantuje, iż opinia ta zostanie przez te organy uwzględniona, co może być ocenione przez uczestników sporu jako wprowadzenie w błąd przez resort - czytamy w komunikacie.
Współpraca (bis)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki