Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź żegnała "Machula" w Warszawie

Anna Pawłowska
Najbliżsi zmarłego - syn Juliusz Machulski i żona Halina
Najbliżsi zmarłego - syn Juliusz Machulski i żona Halina FOT. Grzegorz Jakubowski/Polskapresse
Tłumy łodzian i warszawian, aktorzy, reżyserzy, przedstawiciele szkół filmowych i teatralnych, studenci żegnali wczoraj Jana Machulskiego, znakomitego aktora pochodzącego z Łodzi, który w wieku 80 lat zmarł na zawał serca w bielańskim szpitalu.

Mimo że został pochowany na cmentarzu na warszawskich Powązkach, pogrzeb "Machula" był bardziej łódzki niż warszawski.

Uroczystości żałobne rozpoczęły się w kościele Sióstr Wizytek na Krakowskim Przedmieściu. Jana Machulskiego żegnali m.in. minister kultury Bogdan Zdrojewski i Jacek Bromski, prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich. Podczas ostatniej drogi artysty zabrzmiał zagrany na trąbce motyw z filmu "Vabank".

Na wojskowym cmentarzu powązkowskim ostatnie honory oddali wieloletniemu wykładowcy wydziału aktorskiego łódzkiej szkoły filmowej prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki, rektor uczelni Robert Gliński i przybyli na pogrzeb studenci. Rozbrzmiała salwa honorowa, wyłożono księgę kondolencyjną.

- Wśród sztandarów uczestniczących w pogrzebie cztery były łódzkie - opowiada Andrzej Bednarek, rzecznik prasowy łódzkiej Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej.

- Mimo że pogrzeb organizowany był przez wojsko, nie czuło się oficjalności. Było dużo młodzieży, dlatego atmosfera pełna była ciepła i serdeczności - mówi Robert Gliński, rektor szkoły filmowej. - Wspominający Janka podkreślali rolę, jaką odegrał dla Łodzi, dla teatru, dla aktorów.

- Najbardziej wzruszająca była obecność jego uczniów i wychowanków z całej Polski - dzieli się swoimi refleksjami Zdzisław Jaskuła, kierownik literacki Teatru Nowego w Łodzi. - To było poruszające, ponieważ wiedzieliśmy, że zostanie po nim dużo, dużo dobrego w ludziach.
Także Jaskuła podkreśla łódzkie akcenty pogrzebu.

- Byli przedstawiciele łódzkich instytucji, szkół. Czuło się, że właśnie to miasto żegna Jana Machulskiego, a dopiero potem Warszawa i cała reszta Polski. Czułem, jakby pogrzeb odbywał się w Łodzi.

Wśród tłumów żegnających "chłopaka z Hollyłódź", jak aktor nazwał sam siebie w tytule ksiażkowych wspomnień, byli m.in. aktorzy: Agnieszka Dygant, Cezary i Radosław Pazurowie, Ignacy Gogolewski, reżyserzy: Marek Koterski, Maciej Wojtyszko, Janusz Majewski, Jerzy Kijowski.

- Rozstajemy się z wybitnie utalentowanym aktorem i reżyserem, wychowawcą, ale też z jednym z najsympatyczniejszych, najzacniejszych i najlepszych ludzi z naszego środowiska filmowego, żegnamy naszego przyjaciela i mistrza - mówił Jacek Bromski, szef Stowarzyszenia Filmowców Polskich.

Jan Machulski urodził się 3 lipca 1928 r. na łódzkich Bałutach. Po wojnie studiował w szkole aktorskiej, kiedy jeszcze mieściła się przy ul. Gdańskiej. Tam poznał żonę Halinę. W latach 70. wrócił do łódzkiej filmówki, już przy ul. Targowej, jako wykładowca wydziału aktorskiego. Najbardziej zapamiętano go w roli Henryka Kwinty, kasiarza z filmu "Vabank" w reżyserii syna, Juliusza Machulskiego. Trudno uwierzyć, że już więcej nie zagra...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki