Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeszcze tutaj jestem!

Dariusz Pawłowski
Marcel Szytenchelm ciągle wierzy, że jeszcze bardziej spożytkuje w Łodzi swoją energię
Marcel Szytenchelm ciągle wierzy, że jeszcze bardziej spożytkuje w Łodzi swoją energię fot. Grzegorz Gałasiński
Z Marcelem Szytenchelmem, aktorem, reżyserem, dyrektorem łódzkiego Studia Teatralnego Słup rozmawia Dariusz Pawłowski

W tym roku rocznic swój jubileusz ma także łódzkie Studio Teatralne Słup - 25-lecia istnienia...

A to teatr niekonwencjonalny, który przechodził różne okresy. Zaczął się na stole...

Operacyjnym?

Nie, domowym. Gdy byłem dzieckiem moja ukochana mama pozwoliła mi zaanektować wielki stół w największym pokoju na stały teatr. Jedną trzecią stołu zajmowała scena i widownia, a dwie trzecie zaplecze teatru. Tam, jak w prawdziwym teatrze, odbywały się przedstawienia codziennie oprócz poniedziałków. Sam przygotowywałem małych widzów, małe afisze, scenografię z klocków i papieru. Były światła i gong. Ba, był to pierwszy wówczas teatr w Polsce funkcjonujący według zasad teatru prywatnego: liczbę widzów na spektaklu określałem rzutem kostką - szóstka to pełna sala, a jedynka pustki. Gdy trzy dni pod rząd wypadała jedynka, sztuka schodziła z afisza.

Kiedy się zaczął jednak dorosły teatr i prawdziwi widzowie?

W liceum. W II LO poproszono mnie o przygotowanie akademii, której punktem kulminacyjnym miało być odsłonięcie portretu Gabriela Narutowicza. Tak powstał pierwszy spektakl Słupa - "Wyrok?". Urządziłem korytarz szkolny na wzór Zachęty. Gdy uczniowie przyszli rano do szkoły, zobaczyli na ścianach obrazy. W południe pojawił się Narutowicz. W pewnym momencie padły strzały. Gdy zamachowiec Niewiadomski biegł korytarzem, uczniowie próbowali mu podstawić nogę i go pochwycić. Ciało zastrzelonego prezydenta należało czymś przykryć, wtedy ktoś ściągał tkaninę ze ściany i ukazywał się portret Gabriela Narutowicza.

Potem się zaczęło: dziesiątki spektakli, z tak głośnym, jak "Siedem dni Polaka - tytółmyloncy" na czele...

Słup ma na koncie mnóstwo nagród, przewinęło się przez niego wielu aktorów: zawodowych i amatorów, ma swoich przyjaciół. To przede wszystkim jednak rodzaj rodziny, teatr radosny, w którym gra się dla przyjemności, pomimo trudności, który stara się także wychodzić naprzeciw konwencjonalnemu myśleniu o teatrze i angażować w swoje działania również widza.
Dowodem są przedsięwzięcia szczególne, jak choćby Dzień Tuwima i Dzień Reymonta.

20 czerwca odbędzie się już dwunasta edycja Dnia Reymonta, pojedziemy jak zwykle zabytkowym pociągiem z Łodzi do Lipiec Reymontowskich. Warto przypomnieć, że już u zarania Dnia Reymonta i Dnia Tuwima wykorzystywaliśmy artystycznie pofabryczne wnętrza, łódzkie kamienice i podwórka. Przypomnę choćby widowisko "Bal niemalże w operze", zrealizowane w kamienicy, w której Julian Tuwim mieszkał w dzieciństwie, wraz z jej autentycznymi mieszkańcami.

I tak doszliśmy do jeszcze jednej Twojej inicjatywy - pomników z Galerii Wielkich Łodzian na Piotrkowskiej. Różne wywołała ona reakcje. Nie masz czasem dość?

Dla mnie najważniejsze jest, że z galerią zżyli się mieszkańcy, przy pomnikach fotografują się turyści, pomysł kopiują inne miasta powołując się na Łódź. Ta galeria to swoisty teatr, artystyczny przewodnik po Łodzi, który żyje 24 godziny na dobę. To mnie cieszy. Chciałbym jedynie, aby dano mi możliwość zrobienia dla Łodzi jeszcze więcej. Marzy mi się możliwość otrzymania w Łodzi pofabrycznej sali, którą zaadaptowałbym na teatr, by móc realizować liczne pomysły.

Na razie realizujesz je w Widzewskich Domach Kultury przy ulicy Gorkiego 16, gdzie w najbliższy piątek i sobotę, między obchodami 4 czerwca, a wyborami 7 czerwca, Słup pokaże premierę najnowszego spektaklu. Co to będzie?

Przedstawienie nosi tytuł "Polaka sen proroczy" i jest gorzką satyrą na naszą współczesność. To autorska próba opisania polskiego parlamentaryzmu, rzeczywistości politycznej, ale i nie tylko. W założeniu widowisko ma wyzwolić w obywatelach nowe siły i wskazać na nowego symbolicznego bohatera, który podźwignie cały naród. Pewnie narobię sobie kolejnych wrogów...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki