18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Stali się aktorami śpiewająco

Dariusz Pawłowski
Nagrodzone Wiktoria Gorodeckaja (z lewej), AT Warszawa i Justyna Wasilewska, PWSFTviT Łódź
Nagrodzone Wiktoria Gorodeckaja (z lewej), AT Warszawa i Justyna Wasilewska, PWSFTviT Łódź fot. Mateusz Trzuskowski
Śmiało można napisać, że nie ma takiego drugiego. Łódzki Festiwal Szkół Teatralnych to jedyny w swoim rodzaju festiwal, gdzie utalentowana młodość jest najważniejsza, ważniejsza zdecydowanie od "starych".

I choć "młodych" na festiwalu "starzy" oceniają, to właśnie nieskrępowana siła młodości i entuzjastycznego wstępowania w jeden z najpiękniejszych zawodów na świecie, czyni z tej imprezy jedno z najbardziej budujących przedsięwzięć w kraju.

Tegoroczny festiwal dowiódł, że jest ważny, że jest potrzebny, że podkreśla znaczenie i tożsamość naszego miasta, przypomniał, że Łódź może i powinna być z niego dumna, a co za tym idzie - powinna go mocno wspierać. Zarazem XXVII Festiwal Szkół Teatralnych postawił szereg pytań natury artystycznej. Od podstawowego i pojawiającego się tu co rok: czy spektakle dyplomowe mają być okazją do zaprezentowania umiejętności funkcjonowania młodych aktorów w spektaklu i zespole czy też być prezentacją ich indywidualnych umiejętności i talentów? Ideałem byłoby znaleźć złoty środek, ale o niego zawsze trudno, więc ja osobiście skłaniałbym się do indywidualnej promocji. Chciałbym wiedzieć, kto z młodych potrafi "błysnąć" - współpracy, pokory i podporządkowania się idei reżysera szybko nauczy ich codzienna teatralna rzeczywistość (oczywiście tych, którzy się do teatrów dostaną).

Tegoroczny festiwal zaskoczył swoim wyjątkowym rozbestwieniem rozśpiewania. Śpiewała każda ze szkół, udało się zaśpiewać nie tylko piosenki, ale i np. "Proces" Franza Kafki. Choć klasycy zapewniali, że "piosenka jest dobra na wszystko", w przypadku tego, co się zdarzyło w Łodzi, można stwierdzić, że od namiaru głowa jednak boli. W kuluarach żartowano nawet, że oto są już gotowe kadry do telewizyjnych programów w rodzaju "Jak oni śpiewają". W dodatku nie wszyscy sobie ze śpiewaniem radzili, nawet w najlepszym pod tym względem warszawskim spektaklu "Moulin Noir. Antyrewia". Kilka wykonań było tu takich, że buty zrywało i cała polska "wokalistyka" pop mogłaby je potem tym młodym ludziom czyścić, ale w kilku przypadkach nieumiejętność śpiewania pokrywano na przykład krzykiem...

Łódzki festiwal coraz intensywniej stawia też pytanie, co z aktorskimi szkołami prywatnymi. Niewątpliwie wciąż jeszcze aktorzy szkół państwowych są najbardziej wyposażeni we wszelkie instrumenty niezbędne do dobrego uprawiania tego zawodu. Czy jednak dyplom ma być wciąż jedyną formą kształcenia aktorów i jedyną przepustką do bycia aktorem?

Najważniejszy jednak ten festiwal był, jest i mam nadzieję, że jeszcze długo będzie, dla studentów szkół, przygotowujących aktorskie dyplomy. To dla nich właściwie jedyna okazja, by mogli się wszyscy spotkać, poznać, podejrzeć i zabawić (choć odnoszę wrażenie, że integracja już nie jest taka, jak kiedyś). Okazja jedyna i być może ostatnia. Dzień po festiwalu wstępują bowiem na mały polski rynek. A konkurencja na nim jest dziś ostra. I to już nie jest zabawa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki