Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gwiazda taka jak wszyscy

Marta Śniady
Maria Guleghina podczas sobotniego koncertu w filharmonii
Maria Guleghina podczas sobotniego koncertu w filharmonii fot. Paweł Nowak
Przez wielu uznana za najwybitniejszą sopranistkę naszych czasów, Maria Guleghina, przyjechała do Polski, aby zaśpiewać w minioną sobotę na ostatnim w tym sezonie koncercie z cyklu "Gwiazdy z Met w Filharmonii Łódzkiej".

Artystka wielkiego formatu, nazwana niegdyś "wokalnym cudem", gościła w Łodzi od 6 kwietnia.

Możliwość przyjazdu na koncert do Polski pojawiła się nieoczekiwanie. Guleghina zdecydowała się wziąć kilka wolnych dni, aby spędzić okres wielkanocny z synem. Szczęśliwie okazało się, że dysponuje czasem przed planowaną przerwą. Postanowiła zrezygnować z występu w Walencji, w zamian przyjmując propozycję łódzkiej filharmonii.

Wokalistka specjalizuje się w rolach silnych, zdeterminowanych kobiet. Znane są jej interpretacje m.in. Adriany, Toski, Normy i Santuzzy. W Łodzi publiczność oklaskiwała ją w roli Lady Makbet podczas pierwszej transmisji na żywo z Nowego Jorku w FŁ. Wystąpiła wówczas u boku polskiego barytona, Andrzeja Dobbera, którego filharmonia gościła kilka tygodni temu. Obserwując artystkę w kreacjach bardzo mocnych i wyrazistych heroin można by sądzić, że rzeczywistość nie odbiega od scenicznego wizerunku. Nic bardziej mylnego. Przy bliższym kontakcie śpiewaczka okazuje się niezwykle sympatyczną i łatwo nawiązującą znajomości.

- Guleghina okazała się bardzo miłą i bezpośrednią osobą - zapewniła Ewa Truszkowska, koordynator do spraw artystycznych Filharmonii Łódzkiej. Solistka nie stwarza sztucznego dystansu między sobą a publicznością, być może dlatego, że swój sukces zawdzięcza ciężkiej i żmudnej pracy, a nie szczęściu. Wokalistka jest bardzo świadoma swoich możliwości i nie odczuwa presji ze strony konkurencji. Ważne jest dla niej utrzymywanie się na stałym poziomie artystycznym bez obniżania wymagań w stosunku do siebie.

Guleghina nie przedstawiła wydumanych żądań organizatorom koncertu, czego można by się spodziewać po śpiewaczce tak wysokiej klasy. Ze względu na niemożność zorganizowania noclegu w pięciogwiazdkowym hotelu, przystała na Hotel Grand. Miała jedynie oczywiste prośby o kawę czy herbatę. W Łodzi pojawiła się w towarzystwie córki, która jest jednocześnie managerem artystki, oraz z dyrygentem Carlo Montanaro. Niestety, wokalistka nie miała zbyt wielu okazji, aby zwiedzić miasto, gdyż czas zajęły jej przygotowania do koncertu i wypoczynek w hotelu. Jedynym miejscem, które poznała bliżej, jest restauracja Angelo, gdzie wraz z Carlem Montanaro spożywała każdy swój posiłek, chwaląc tamtejszą atmosferę i tradycyjną kuchnię włoską.

Zarówno śpiewaczka, jak i dyrygent, odnieśli bardzo dobre wrażenie ze współpracy z Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Łódzkiej.

- Każdego dnia mogę być w innym nastroju i odmiennie śpiewać tę samą partię - podkreślała artystka. Orkiestra musiała być zatem elastyczna i czujna, aby stworzyć z solistą jedność. Efekt tej współpracy publiczność mogła ocenić podczas sobotniego wieczoru.

Autorka jest studentką IV roku Akademii Muzycznej w Łodzi

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki