Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z Piotrkowskiej znikają sklepy, które były z nią związane od lat

Matylda Witkowska
Z Piotrkowskiej znikają sklepy, które działały tu od lat, takie jak Księgarnia Powszechna
Z Piotrkowskiej znikają sklepy, które działały tu od lat, takie jak Księgarnia Powszechna fot. Krzysztof Szymczak
Sobota w sklepie indyjskim Parvati przy ul. Piotrkowskiej 125 upłynęła pod znakiem pakowania towaru. - Właściciel wymówił nam lokal, zamiast sklepu będzie bank - mówi z żalem Witold Kuchowicz, kierownik sklepu przy ul. Piotrkowskiej 125.

Ten działający tu 14 lat sklep w środę przeniesie się na ul. Narutowicza 32. - Oczywiście, że jest nam smutno, ale nie mamy innego wyjścia - dodaje Kuchowicz.

Przykro jest także właścicielce Rosy, sklepu spożywczego działającego od 15 lat pod numerem 134. Kilka miesięcy temu skończyła jej się koncesja na sprzedaż alkoholu. Nowej nie dostała, bo zaprotestowali mieszkańcy kamienicy. - Bez koncesji przy takich czynszach nie jestem w stanie utrzymać lokalu. Żal mi sklepu, ale nie mam wyjścia - tłumaczy. Od czterech miesięcy Rosa jest zamknięta. Właścicielka nie rezygnuje z lokalu - w miejscu spożywczego pojawi się wkrótce kawiarnia.

To nie są jedyne sklepy, które zniknęły z Piotrkowskiej w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Nie ma już Księgarni Powszechnej, działającej dawniej na parterze posesji pod numerem 147, sklepu odzieżowego Dallas oraz funkcjonującego od wielu lat obuwniczego w pobliżu Andrzeja Struga.

Klienci, którzy przez kilkanaście lat przychodzili na Piotrkowską do ulubionych punktów, są zdruzgotani.

- Raz w miesiącu byłam na zakupach w Parvati. Szkoda miejsca - przyznaje Dorota Żebrowska, klientka.

Ci, którzy jeszcze zostali, narzekają na ciężkie warunki i niesprzyjające przepisy. - Gdy sprzedaję 30-kilogramowy teleskop, mój pracownik musi targać go do parkingu przy ul. Nawrot - mówi Henryk Kobiela, właściciel sklepu fotograficznego spod numeru 130. Wiele lokali stoi pustych, z witrynami zasłoniętymi szarym papierem. Magistrat zapewnia, że mają one najemców, tylko decydują się oni trzymać... puste lokale.

Zniechęceni klienci przenoszą się do Galerii Łódzkiej i Manufaktury. Piotrkowskiej trzymają sie tylko lokalni patrioci.

Tymczasem urzędnicy szukają winnych tego stanu rzeczy. O rozwój ulicy miał dbać Sztab Ulicy Piotrkowskiej. Jednak poza ścisłym zakazem parkowania, uporządkowaniem pasażu Schillera i konkursami na najładniejszą witrynę oraz fasadę, niewiele zdziałał.

Mirosław Wieczorek, obecny szef Sztabu, kwestionuje dokumenty przygotowane przez poprzednika Marka Michalika. - Zrealizowano te założenia, które nie wymagały nakładów finansowych. Nie zrobiono nawet kosztorysów, trzeba dążyć, by je stworzyć - mówił na piątkowej konferencji prasowej.

Jerzy Kropiwnicki winę zrzuca na centra handlowe - Manufakturę i Galerię Łódzką. - Sklepy, które podpisują z nimi umowę najmu, nie mogą lokować innych placówek w pobliżu - wyjaśniał na konferencji.

Joanna Delbar, rzecznik Manufaktury, nie przyjmuje takich tłumaczeń. - Wiele firm miało sklepy u nas i przy Piotrkowskiej. Jeśli zamknęły je i przeniosły się do nas, to ze względów ekonomicznych - tłumaczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki