Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sieradzanin nie ma litości dla prowadzących na gazie

Paweł Gołąb
Piotr Andrzejak mówi: - Będę gnębił wsiadających do auta pod wpływem alkoholu, dopóki wystarczy mi sił
Piotr Andrzejak mówi: - Będę gnębił wsiadających do auta pod wpływem alkoholu, dopóki wystarczy mi sił fot. Paweł Gołąb
Piotr Andrzejak z Sieradza nie ma litości dla osób, które pod wpływem alkoholu siadają za kierownicą. Z własnej inicjatywy śledzi kierowców, których podejrzewa o jazdę na podwójnym gazie i wzywa do nich policję. Na początku grudnia przed sądem stanie Zbigniew W., który został dzięki niemu zatrzymany. Prowadził, mając aż 3 promile alkoholu w organizmie.

Dlaczego Andrzejak z taką pasją tropi pijanych kierowców? - Jestem od kilkunastu lat ratownikiem medycznym. Widziałem już zbyt dużo wypadków, spowodowanych przez nietrzeźwych, w których ginęły też osoby młode czy dzieci. Niedawno powiedziałem sobie: dość tego. Wziąłem sobie za punkt honoru ściganie ich i doprowadzania do ukarania. Będę ich gnębić, gnębić i jeszcze raz gnębić - wyjaśnia Andrzejak.

Jak dotąd, doprowadził do zatrzymania dwóch nietrzeźwych kierowców.

Piotr Andrzejak jest autorem wielu tekstów w serwisie dziennikarstwa obywatelskiego Wiadomości24.pl. Jego relacje z zatrzymania pijanych kierowców można przeczytać tu i tu.

Pierwszego wypatrzył w słoneczny październikowy dzień. 60-letni Zbigniew W. jechał oplem ul. Kościuszki w Sieradzu. Omal nie staranował jadącego obok Andrzejaka. Ten jednak błyskawicznie skręcił, dzięki czemu uniknął kraksy. Zdenerwowany incydentem postanowił zobaczyć, kto prowadzi opla. Gdy zatrzymał się na równoległym pasie przy wjeździe na rondo, wszystko zrozumiał. - Spojrzałem w bok. Zobaczyłem, że kierowca prawie leży na kierownicy. Zorientowałem się, że jest kompletnie pijany.

Natychmiast zadzwonił po policję. Pojechał za Zbigniewem W. - Na jednym skrzyżowaniu ten człowiek przejechał na czerwonym świetle. Było na szczęście pusto i nie zastanawiając się, zrobiłem to samo, żeby go nie zgubić. Nie miałem wątpliwości, że tak trzeba zrobić, nawet gdybym miał zapłacić mandat - wspomina sieradzanin.

Kierowca opla stanął pod blokiem pobliskiego osiedla. Jednocześnie na miejsce przyjechał patrol policji. Funkcjonariusze zatrzymali sześćdziesięciolatka, gdy zaczął wysiadać z samochodu. Przeprowadzone na miejscu badanie wykazało w jego organizmie prawie 3 promile alkoholu.

Wcześniej, dzięki obywatelskiej postawie Piotra Andrzejaka, policja zatrzymała Jacka R., który także prowadził po pijanemu. Doprowadzony na ławę oskarżonych mężczyzna stracił prawo jazdy, dostał wysoką grzywnę i został zobowiązany do społecznej pracy na rzecz miasta. Andrzejak zatrzymał go 24 stycznia. R. zajechał mu drogę. Gdyby Andrzejak gwałtowne nie zahamował, pijany kierowca przeciąłby jego auto na pół.

Rocznie w woj. łódzkim policja zatrzymuje około 10 tys. pijanych kierowców. Ta liczba rośnie. Przez pierwszych 9 miesięcy tego roku w ręce funkcjonariuszy wpadło ich 9.744. To o 2.247 osób więcej niż rok wcześniej.

- To nie świadczy o tym, że więcej osób pije i siada za kierownicą. Po prostu skuteczniej ich eliminujemy. Jest dużo więcej patroli, stąd większa wykrywalność przestępstw - mówi Mirosława Kraszewska z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.

Ilu pijanych kierowców zostało zatrzymanych dzięki obywatelskiej postawie takich osób jak Piotr Andrzejak, nie wiadomo, bo takie statystyki nie są prowadzone. Piotr Kłys, prezes zarządu Stowarzyszenia Pomocy Ofiarom Przestępstw i Wypadków Drogowych w Łodzi nie ma wątpliwości, że takie osoby powinny być docenione. - Zasługują na nagrodę od policji i władz samorządowych. Przypuszczam, że pan Andrzejak ocalił komuś życie - mówi prezes Kłys. Jednocześnie przekonuje, że kary dla pijanych kierowców powinny być ostrzejsze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki