W szale grzybobrania wejść można bowiem do prywatnego lasu, a grzyby tam - choć może trudno w to uwierzyć - też... są prywatne. Do zbieraczy grzybów nikt co prawda nie strzela za naruszenie cudzej własności, ale właściciele lasów nie ukrywają irytacji.
- Mam 35 hektarów swojego lasu, a grzyby na wigilijny barszcz muszę kupować - mówi rozżalony mieszkaniec powiatu kartuskiego. - Od kilku lat udaje mi się zebrać i zaprawić trzy-cztery słoiczki z grzybami. Okres grzybobrania to makabra. Ludzie wędrują po moim lesie bez skrupułów. Nikt nie szanuje mojej własności. Gdy grzybiarzom zwróciłem uwagę, że są na terenie prywatnym - o czym informują tablice rozstawione przeze mnie w różnych punktach - i żeby opuścili las, odburknęli, że grzybów nie sadziłem i nikt im zbierać nie zabroni. To jakaś paranoja! Najpierw walczyliśmy o to, by mogło być prywatne, własne, a teraz cudzej prywatności nie potrafimy uszanować.
W rezultacie właściciel lasu chce kupić siatkę i swoje drzewa po prostu ogrodzić.
- Raz poprosiłem nawet o pomoc policję, by nieproszonych gości wyprowadziła z lasu. Już na drugi dzień miałem do drzew poprzyczepiane sporej wielkości kartki z przedrukiem fragmentu artykułu, wyrwanego z jakiegoś kontekstu, właśnie z "Polski Dziennika Bałtyckiego", że nie mogę lasu grodzić. Dlaczego takich problemów nie mają właściciele jezior, a wędkarze potrafią wykupić specjalne pozwolenia na korzystanie z wód? Może takie rozwiązanie wprowadzić też do lasów? - pyta mieszkaniec powiatu kartuskiego.
Ci, którzy uważają, że bezkarnie mogą wejść na obszar prywatnego lasu, są w błędzie. Według przepisów, rację ma właściciel - skoro las jest prywatny i tablice informują o tym, nie wolno w nim też zbierać żadnego runa.
- Właściciel lasu może poprzez tablice zakazać wstępu do lasu i ten zakaz egzekwować ze wszystkimi konsekwencjami wynikającymi z kodeksu cywilnego - wyjaśnia Jacek Leszewski, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku. - Jednak zakaz ten nie obowiązuje pewnych służb. Wszystko wyjaśnia artykuł 28 ustawy o lasach z 28 września 1991 roku oraz artykuł 29.
Tak więc zgodnie z prawem, można ze swojego lasu pogonić osoby postronne, ale nie musi to być wcale łatwe.
- Zbieram grzyby na Kaszubach od lat i nie będę patrzyć, gdzie akurat pojawiły się tablice, że ktoś kupił sobie drzewa - twierdzi Zygmunt Wiszniewski z Gdańska. - Niech właściciele faktycznie sobie grodzą lasy, skoro tak płaczą, że im ich prywatnych grzybów ubywa!
To jednak wcale nie jest takie proste. Prawo co prawda nie zakazuje grodzenia lasu, a w niektórych przypadkach wręcz je popiera. Unia Europejska wypłaca np. specjalne dopłaty za ogrodzenie przez właścicieli prywatnych upraw leśnych. Jednak z kolei w ustawie o ochronie środowiska jest zapis zakazujący utrudniania migracji zwierząt, a płot w tym przypadku byłby takim utrudnieniem.
Ale jest jeszcze ustawa "Prawo łowieckie" z 13 października 1995 roku, która określa jasno, że obszar kraju jest podzielony na obwody łowieckie, bez względu na własność gruntów, które wchodzą w ich skład. Tak więc prawo do wykonywania polowań ma prymat nad prawem posiadacza ziemi. A zwierzyna w stanie wolnym jest własnością Skarbu Państwa.
Najbezpieczniej jest więc postawić tablice zakazujące wstępu i zakaz ten egzekwować, a ogrodzenie lasu najlepiej skonsultować, np. z najbliższym nadleśnictwem. Niezależnie od wyników tych konsultacji jedno wydaje się pewne - "jak świat światem grzybiarz nie będzie właścicielowi lasu bratem".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?