Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie tylko Nowak umie robić teatr

Jarosław Zalesiński
Mirosław Baran cytuje niby to obszernie, ale zupełnie obok pytania, jakie mu zadałem. Ja przecież nie wykazywałem, kiedy teatr zebrał więcej nagród - bo jaki miałoby sens zestawianie wyróżnień z pięciu lat dyrektorowania przez Nowaka z dwoma sezonami Orzechowskiego?

Zestawienie: tu wyróżnienie dla Nowaka za "Tytusa", a tu za "Bębenek", "Farsę" oraz "Grupę"dla Orzechowskiego stworzył sam redaktor Baran. Ja zapytałem go przy tej okazji: dlaczego jedno i to samo lokalne wyróżnienie w przypadku Nowaka świadczy o poziomie teatru, a w przypadku Orzechowskiego - o funkcjonowaniu na kulturalnym zaścianku? Jak bowiem inaczej rozumieć passus z artykułu redaktora Barana, że lokalne nagrody zdobyte przez zespół za Orzechowskiego "świadczą nie o potencjale sceny, ale o słabości trójmiejskiej konkurencji"?

Nie w głowie było mi również tworzenie statystyk festiwalowych - z powodów jak wyżej. Pytałem jedynie, dlaczego występy teatru na festiwalach za Orzechowskiego to "osiągnięcia" w cudzysłowie, a za Nowaka - sukcesy. Jeśli zaś redaktor Baran nie wyczuł w zdaniu o "Fado" tonacji żartu, świadczy to o tym, że różni nas nie tylko stosunek do uprawianego zawodu, ale i rodzaj poczucia humoru.

Przypuszczam, że redaktor Baran nie usłyszał moich pytań nie tylko dlatego, że są mu niewygodne, ale i dlatego, że moją polemikę potraktował jako lustrzane odbicie jego tekstu. Że ja z kolei usiłuję wynieść na szczyty Orzechowskiego i strącić w otchłań Nowaka. Powtórzę zatem: za ileś spektakli jestem Maciejowi Nowakowi wdzięczny. W mojej polemice napisałem jedynie, że twierdzenie redaktora Barana, jakoby między poziomem teatru Nowaka i teatru Orzechowskiego rozwierała się przepaść, zostało zbudowane na tendencyjnie dobranych faktach. Tylko tyle. Ale i aż tyle.

Nie bez pewnej satysfakcji przeczytałem ostatni akapit polemiki ze mną, w którym redaktor Baran usiłuje mnie zwyczajnie obrazić. Nie ma wprawdzie tyle odwagi cywilnej, by to zrobić na własny rachunek, i wspiera się Andrzejem Żurowskim, ale dobre i to. Jak uczy Schopenhauer w "Erystyce" po argumenty ad personam sięga się wtedy, gdy wiemy, że nie mamy racji, ale próbujemy brzydko się chwytać.

Za to pośrednie przyznanie mi racji powinienem więc podziękować, gdyby nie to, że niestety i w tym przypadku mój Polemista mija się z prawdą. Kiedy swego czasu pisałem z uznaniem o "cudzie nad Motławą", gdy zarysował się kompromis między Maciejem Nowakiem a marszałkiem, pisałem to jako człowiek zatroskany o to, by w Gdańsku nie powtórzyła się taka wojna o teatr, jaka na długo zdestabilizowała scenę w Łodzi.

Nie zależało mi wcale na tym, by katapultować z Gdańska Nowaka, byleby tylko usatysfakcjonować niechętnych mu urzędników. Ale gdy kompromis okazał się niemożliwy, nie rozdzierałem szat, ponieważ - w przeciwieństwie do mojego Polemisty - nie jestem zakładnikiem mitu, że tylko Maciej Nowak lub ktoś z jego środowiska potrafi tworzyć wartościowy teatr.

A o to idzie przecież spór...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki