Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pod wpływem Grotowskiego

Tadeusz Skutnik
Sopot, dzięki specjalnie tu powołanej fundacji Archépelag, staje się jednym z najważniejszych polskich miast uczestniczących w obchodach Roku Grotowskiego. Dołącza do Wrocławia, Opola, Krakowa...

W kolejnych, w ramach cyklu wydarzeń, szóstych i siódmych już spotkaniach na Sopockiej Scenie Off de BICZ w miniony weekend uczestniczyli Krzysztof Bednarski i Piotr Borowski - artyści, którzy mieli osobisty kontakt z Jerzym Grotowskim.

W jaki sposób wpłynęło to na ich twórczość - można się było przekonać, oglądając ich demonstracje. W przypadku Bednarskiego tylko audiowizualną (jest artystą rzeźbiarzem), w przypadku Borowskiego żywą, w postaci wyreżyserowanej przez niego fabuły "Król kier znów na wylocie".

Pierwszy, jeszcze jako student rzeźby na warszawskiej ASP, stał się autorem plakatów do poteatralnych przedsięwzięć trupy Grotowskiego. Dziś ocenia to jako jeden z cudów na drodze życia, dzięki którym stał się tym, kim jest. Rozstał się następnie z Teatrem Laboratorium, by powrócić do niego w bardzo dziwny sposób. W postaci ufundowanej przyjaciołom z Laboratorium, rzeźby nagrobnej.

Nazywa się ona "Thanatos polski" (1984) i chce upamiętniać śmierć Antka Jahołkowskiego, Staszka Ścierskiego, Jacka Zmysłowskiego, Zbyszka Cynkutisa oraz Ryszarda Cieślaka. W połowie łodzi, w korzeniach wykarczowanej jabłoni, tkwi osmalony piorunem dębczak, ukrzyżowany poprzeczną deską. Obiekt robił wrażenie na całym świecie. Jest łatwy do demontażu i transportu, jak zresztą większość rzeźb Bednarskiego.

Co do Borowskiego - sprawa ma się inaczej. Oczywiście nie wypiera się wieloletniego kontaktu z późnym Grotowskim, głównie we włoskiej Pontederze. Natomiast na bezpośredni wpływ na pracę i program prowadzonej przez siebie grupy warszawskiej Studium Teatralne trochę prycha. Nie sposób - powiada - iść po śladach Grotowskiego. Nie sposób jednak - przyznaje - wyrzec się wpływu.

Do Sopotu przywiózł Borowski spektakl "Król kier znów na wylocie", oparty na tekście Hanny Krall, opowiadającym o zwariowanej miłości Żydówki, poświęcającej siebie dla wydobycia męża z obozu zagłady. I o tym, że się jej udaje! Historia prawdziwa, jak zwykle u Krall. I bardzo odległa od Grotowskiego.

Sumując: czasami daleko padają jabłka od jabłoni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki