Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Matka Boska gażdżetowa

Redakcja
Bartosz Frąckowiak
Bartosz Frąckowiak Grzegorz Mehring
Z Bartoszem Frąckowiakiem, reżyserem sztuki "Ksiądz H." w teatrze Wybrzeże, rozmawia Jarosław Zalesiński

W "Księdzu Helenie" Mariana Pankowskiego kontrowersji nie brakuje, a Pan to jeszcze podrasował końcową sceną zbiorowego gwałtu na Matce Boskiej...
Ale ta scena jest sceną formalną. U Pankowskiego nigdy nie mamy do czynienia z kontrowersją dla kontrowersji. To zawsze bardzo mocno przetworzona forma!

Owszem, tak jest u Pankowskiego...
I podobnie jest w naszym przedstawieniu. Przecież nie pokażemy realistycznej sceny gwałtu na Matce Boskiej. Grać w niej będzie tancerka, Iwona Pasińska. Spektakl otwiera inna scena... ale nie chciałbym zbyt wiele zdradzać...

To ja dopowiem: scena, w której Matkę Boską zamienia się w dewocyjny gadżet.
Bardzo mocno definiuje to, z jakim światem przyjdzie nam obcować. To świat, w którym wszystko jest na sprzedaż, gdzie Matka Boska z lokalnego bóstwa, bardzo bliskiego ludziom, z takiej Matki Boskiej Proletariackiej, zostaje przemieniona w Matkę Boską - gadżet jakiegoś wielkiego, powstającego w miejscu kaplicy centrum handlowego.

A finałowa scena to już sprostytuowanie tych wartości?
Scena opowiada o klęsce społeczności, opisywanej w przedstawieniu. Misja księdza Heleny pozostaje niespełniona, a społeczność dokonuje na tej postaci jakby aktu ofiary. To bardziej sytuacja rytualna niż sytuacja dosłownego gwałtu. Zapewniam pana, że nie zobaczy pan aktora, który kładzie się na Matce Boskiej i odgrywa gwałt.

Jaki to rytuał?
Wśród nielicznych interpretacji "Księdza Heleny" znalazłem jedną, która odczytywała dramat z perspektywy teorii kozła ofiarnego, formułowanych przez słynnego francuskiego antropologa Rene Girarda. Chodzi w nich o to, że społeczność w stanie kryzysu potrzebuje jakiejś postaci, figury, na którą zrzuca swoje napięcia czy lęki.
Tak już robił biblijny Izrael.
Dzięki temu odzyskując względny ład. W naszym przedstawieniu to Matka Boska zastępuje Helenę w roli kozła ofiarnego. Od Matki Boskiej - lokalnego bóstwa, przez Matkę Boską - gadżet dochodzimy do aktu złożenia z Niej ofiary, czyli ostatecznego pozbycia się bóstwa z tego świata.

Do czego były Panu w tym potrzebne fragmenty powieści "Ostatni zlot aniołów" Pankowskiego?
W tej powieści Bóg jest kimś już bezsilnym. Żydzi, szukając odpowiedzi na pytanie, co działo się z Bogiem w czasie Auschwitz, opowiadają sobie niekiedy historię, jak to Bóg wycofał się do swojej komnaty, odwrócił wzrok od świata i wtedy właśnie doszło do Zagłady. To ta sama sytuacja wycofanego bóstwa. Być może scena, którą umownie możemy nazwać gwałtem na Matce Boskiej, potrzebna jest Jej samej?

Żeby?
Żeby została obudzona z letargu. To scena dla mnie samego nieoczywista, nie chciałbym przesądzać jakiejś jej jednoznacznej interpretacji. Na pewno nie jest realistyczną sceną gwałtu. Każde odczytywanie jej w ten sposób będzie fałszywe.

Ale ma Pan przecież świadomość, jak przyjmowano podobną swobodę przedstawiania symboli religijnych?
Mnie nie zależy na prowokacji, a już na pewno nie na profanacji. Interesuje mnie, w jaki sposób te symbole funkcjonują w naszej kulturze, w naszej społeczności. Przede wszystkim zaś interesuje mnie konfrontacja dwóch postaw: biskupa, reprezentującego tradycyjny, przedsoborowy Kościół, z jego akcentem na hierarchię... W takim Kościele za wszystkich wiernych wyboru dokonała Instytucja.

A druga postawa?
Drugą postawę reprezentuje Helena. To Kościół, w którym wierni zostają upodmiotowieni.
Pankowski jest emigracyjnym pisarzem, stopniowo przywracanym polskim czytelnikom. Bierze Pan w tym udział.
Pierwszą krajową nagrodę Pankowski dostał u was - ubiegłoroczną Nagrodę Literacką Gdynia za "Ostatni zlot aniołów".
Marian Pankowski jest autorem tak naprawdę nieobecnym, i na polskich scenach, i w polskim życiu literackim.

"Rudolf" nie stał się powieścią kultową?
Był hitem w pewnych środowiskach, podobnie jak wcześniej przez chwilę powieść "Matuga idzie". Ale Pankowski nie istnieje w szerszej debacie.

Coś straciliśmy przez to?
Pankowski dotyka wielu problemów, o których bardzo wiele osób boi się otwarcie mówić. Doświadczenie obozów zagłady, temat polskiej religijności, ludzkiej seksualności. Jeśli inni próbują coś zachować w jednej, ustalonej formie, jak w muzealnych gablotach, Pankowski reaguje wobec czegoś takiego niezmiennie sprzeciwem.

Co się Panu podoba.
Postać Księdza Heleny wyraża postawę, którą nazwałbym lewicowym chrześcijaństwem. Z czymś takim się identyfikuję. Ważne są dla mnie i wartości chrześcijańskie, powiedziałbym wczesnochrześcijańskie, i lewicowość, z jej akcentem na ludzi wykluczonych. Te postawy powinny współistnieć, a z jakichś powodów postrzegane są jako sprzeczne ze sobą.

Premiera
"Ksiądz H., czyli Anioły w Amsterdamie" na R@porcie
Premiera spektaklu "Ksiądz H." w reżyserii Bartosza Frąckowiaka dzisiaj na scenie Malarnia teatru Wybrzeże. Sztuka jest jednym z konkursowych przedstawień Festiwalu R@port. W poniedziałek rozstrzygnięto towarzyszący R@portowi konkurs o Gdyńską Nagrodę Dramaturgiczną. Jego zwycięzcą został Mariusz Bieliński, autor sztuki "Nad". Zwycięski spektakl R@portu poznamy w sobotę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki