Test antydopingowy pobrany od Froome dał pozytywny wynik podczas Vuelta a Espana we wrześniu 2017 r. W organizmie 32-letniego Brytyjczyka wykryto dwa razy większą od dopuszczalnej ilość leku na astmę - salbutamolu. Froome do winy się nie przyznał, tłumaczył, że w ostatnim tygodniu hiszpańskiego wyścigu doznał ostrych objawów astmy.
Jego zespół, Team Sky, od razu zapowiedział, że nie zawiesi go na czas śledztwa. Nad uzasadnieniem przekroczenia normy pracują prawnicy i naukowcy (dlatego nie zawiesiła go Światowa Agencja Antydopingowa). Natomiast zawodnik przygotowuje się do startów. Te najważniejsze to Giro d’Italia w maju i Tour de France w lipcu.
- Być może ktoś popełnił błąd, może jego organizm nie wydalił wszystkich substancji i taki był efekt ich nagromadzenia, nie wiem. W każdym razie do czasu wyjaśnienia sprawy, nie powinien się ścigać - nie ma wątpliwości były kolarz szosowy Bartosz Huzarski. - Wygrałby na tym dużo więcej niż na zwycięstwie w Giro d’Italia, które później mogą mu odebrać. Tym bardziej, że to zawodnik, który jeśli wróciłby przykładowo po dwuletnim zawieszeniu, to by wygrywał.
Mimo mijających miesięcy, nie wiadomo, czy, kiedy i ewentualnie jak kara czeka czterokrotnego zwycięzcę Tour de France. Amaury Sport Organisation (organizator francuskiego wyścigu) ogłosiło, że może wykluczyć Froome’a z edycji w 2018 r., jeśli sprawa nie zostanie wyjaśniona.
- Zapewne trwają zagrywki prawnicze, które nie powinny mieć miejsca - zaznacza Huzarski, który karierę zakończył w 2016 r. jako kolarz niemieckiej grupy Bora. - Niewykluczone, że dalej będzie się ścigał na najwyższym poziomie, a jeśli zostanie uznany za winnego, to zawieszą go na miesiąc, a karę policzą od momentu wpadki. Na jego zachowałbym się po męsku, wycofał się i poczekał do wyjaśnienia.
Komentujący obecnie wyścigi w TVP Huzarski dodaje, że obecna sytuacja źle wpływa na dyscyplinę i zawodników. - Gdy kogoś złapano na dopingu, od razu było widać zmianę w zachowaniu drużyny. Obecnie wpaść na dopingu to jest siara, wstyd. Kolarstwo mocno z tym walczy. Gdy jeszcze się ścigałem, z nagród oddawaliśmy pięć procent na walkę z dopingiem. Drużyny płaciły od 150 tys. do 250 tys. euro rocznie, żeby WADA mogła nas kontrolować.
Jeśli ASO nie dopuści Froome’a do TdF, to - jak zastanawia się brytyjski „The Telegraph” - prawdopodobnie nie będzie mógł się odwołać do Trybunału Arbitrażowego ds. sportu. Głównie dlatego, bo ASO nie jest organizacją sportową.
Pierwszy trening kadry Michała Probierza przed EURO 2024
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?