Adam Kucharski, epidemiolog: Jeszcze długo nie wrócimy do normalności

Agaton Koziński
Agaton Koziński
geralt / pixabay.com
Należy się więc przygotować na to, że nasze życie będzie ograniczone koronawirusem jeszcze przez długi czas. To może potrwać nawet rok czy dwa lata, zanim dotrzemy do punktu, w którym uznamy, że udało nam się opanować sytuację - mówi dr Adam Kucharski, matematyk i epidemiolog z London School of Hygiene & Tropical Medicine, autor książki "Prawa epidemii".

Jak to możliwe, że w XXI wieku daliśmy się zaskoczyć pandemii?
W ostatnich latach na świecie dokonał się ogromny postęp, wszyscy staliśmy się dużo bardziej połączeni ze sobą niż kiedykolwiek w przeszłości. Tylko że akcja rodzi reakcję. Konsekwencją tego był bardzo szybko wzrost infekcji na całym świecie. Stał się on możliwy właśnie dlatego, że wszyscy staliśmy tak bardzo połączeni.

Tyle że globalizacja rozwija się bardzo szybko od wielu lat, a jednak tego typu problemów do tej pory nie było. Żaden wirus do tej pory nie zdołał sparaliżować świata, choć przecież kilka pandemii było.
Owszem, pandemie się zdarzały, choć nie tak poważne jak obecna. Różnica polega na tym, że w poprzednich przypadkach łatwiej było powstrzymać rozprzestrzenianie się wirusa, poza tym sama adaptacja do niego też okazała się prostsza. Ale też nie jest tak, że świat był od nich wolny.

Właściwie ich nie zauważaliśmy.
W ostatnich kilkudziesięciu latach pojawiło się wiele nieznanych wcześniej wirusów i chorób. Wtedy mieliśmy po prostu szczęście.

A jak teraz uporać z koronawirusem? Musimy po prostu siedzieć w domu i czekać, aż on ustąpi albo aż osiągniemy jako społeczeństwo odporność stada?
Tak, nie mamy teraz do wyboru zbyt wielu możliwości. Skutecznie z koronawirusem walczy na przykład Singapur, gdzie konsekwentnie wyłapują kolejne zachorowania i śledzą ich kontakty. To daje bardzo dobre wyniki.

Singapur jest wymieniany wśród państw najskuteczniej radzących sobie z tą epidemią.
Generalnie problem z koronawirusem polega na tym, że bardzo trudno śledzić drogi, jakimi on się rozprzestrzenia. Właśnie w tym miejscu jest wąskie gardło walki z tą pandemią. Z jednej strony trzeba dążyć do tego, żeby wirus miał jak najniższą transmisję, z drugiej starać się możliwie w jak najmniejszym stopniu zaszkodzić życiu społecznemu. Jednak w dłuższym terminie w grupie szczególnie zagrożonej będą się znajdować osoby starsze. Nie można więc pozostawić wirusa bez żadnej kontroli. Należy się więc przygotować na to, że nasze życie będzie nim ograniczone jeszcze przez długi czas.

Jak długo?
To może potrwać nawet rok czy dwa lata, zanim dotrzemy do punktu, w którym uznamy, że udało nam się opanować sytuację, gdy jako populacja nauczymy się radzić sobie z koronawirusem. To jest teraz główne wyzwanie, przed którym obecnie stoimy.

Staje przed nim także pan - choć jest matematykiem. W jaki sposób matematycy wykorzystują swoją wiedzę do walki z pandemią?
Tak jak w każdej innej sytuacji próbujemy zmierzyć skalę wyzwania, przed którym stoimy - a także oszacować to, co się wydarzyć może. Proszę zwrócić uwagę, jakiego rodzaju terminy okazują się odgrywać teraz kluczową rolę, choćby „spłaszczyć krzywą”. Przecież to matematyka. Poza tym modele matematyczne pozwalają lepiej wyjaśnić sposoby, jakimi dokonuje się transmisja choroby. Tego rodzaju wybuchy pandemiczne najskuteczniej analizować za pomocą narzędzi, jakie daje moja dziedzina nauki.

Najbardziej klasyczny schemat rozchodzenia się epidemii to model matematyczny Kermacka-McKendricka (SIR), opisujący, jak lawinowo rośnie liczba zarażonych, osiąga szczyt, po czym się wypłaszcza. Jak on się sprawdza w przypadku koronawirusa?
Według tego modelu do rozwoju epidemii potrzeba trzech elementów: zakaźnego patogenu, odpowiednio dużej liczby interakcji między ludźmi oraz wystarczająco dużej grupy osób nieodpornych na ten patogen. Dopiero gdy wystąpią te trzy elementy razem, może dojść do wybuchu epidemii. Gdy zabraknie choć jednego z nich, choroba się nie rozwinie.

To dlatego koronawirusa określa się jako chorobę globalizacji - bo jego szybki rozwój jest konsekwencją ogromnej mobilności ludzi w ostatnich latach.
Ale też trzeba pamiętać, że czasami niewielka modyfikacja choć jednego z tych trzech elementów może doprowadzić do wybuchu pandemii. Może to być niewielka mutacja wirusa albo na przykład uruchomienie nowego połączenia samolotowego między miejscami wcześniej nieskomunikowanymi ze sobą. Model SIR sprowadza się do obserwacji, jak szybko przybywa osób zarażonych i jak wiele z nich umiera - na tej podstawie można oszacować, kiedy epidemia osiągnie swój szczyt i zacznie się wypłaszczać.

Daleko jesteśmy od tego momentu?
Póki co go nie minęliśmy. Dopiero gdy więcej osób zacznie zdrowieć niż chorować, będziemy mogli powiedzieć, że minęliśmy szczyt choroby. Dopiero od tego momentu będziemy mogli mówić, że epidemia wygasa. To jest moment, w którym mówi się, że społeczeństwo osiągnęło „odporność stadną”, to znaczy, że jest na tyle dużo osób, że choroba nie ma jak się rozprzestrzeniać.

Dlaczego „stadną”?
Ten termin pojawił się na początku XX wieku, zaproponował go statystyk Major Greenwood. Chodzi o sytuację, gdy jedna grupa ludzi jest w stanie zablokować rozwój epidemii. Określenie „stadna” powstało przez analogię do zwrotu „instynkt stadny” używanego przez psychologów. Opisuje on sytuację, w której wystarczająco dużo osób uzyskało odporność na danego wirusa i nie ma on możliwości dalszego rozwoju.

Czyli tę odporność musi uzyskać każdy w stadzie.
Nie, nie każdy - gdy ma ją już wystarczająca większość, to wirus przestaje przeskakiwać, zbyt trudno mu znaleźć osobę na niego podatną. Ten moment można osiągnąć w sposób naturalny, można go przyspieszyć za pomocą szczepionki. Bo też nie jest tak, że zawsze 100 proc. populacji jest zaszczepiona przeciwko jakiemuś wirusowi, a mimo to epidemie nie wybuchają.

Szczepionki na koronawirusa nie ma.
Dlatego cały czas musimy utrzymywać zmieniony typ relacji międzyludzkich - unikać spotkań rodzinnych, w dużych grupach, więcej pracować z domu, nie chodzić do szkoły czy do restauracji.

Jak długo jeszcze ten stan będziemy musieli utrzymywać? Co będzie można otworzyć w pierwszej kolejności?
Dostaję sporo pytań o to, co można otworzyć, a co nie. Ale na razie za wcześnie na tego typu spekulacje. Przy podejmowaniu takich decyzji trzeba brać pod uwagę kilka kwestii.

Jakich?
Przede wszystkim nie należy się spodziewać, że szybko wrócimy do normalności. Nawet jeśli liczba zarażeń zacznie teraz spadać, to nie ma żadnej gwarancji, że za jakiś czas ona znów nie zacznie rosnąć. Poza tym w Europie cały czas utrzymuje się bardzo wysoki poziom zarażeń, w wielu krajach obowiązują zakazy wychodzenia z domu. Gdybyśmy nagle je znieśli, liczba chorych błyskawicznie by wzrosła. Dlatego trzeba być bardzo ostrożnym przy otwieraniu czegokolwiek. Bo jeśli się zrobi to zbyt wcześnie, to konsekwencje mogą być bardzo groźne.

Z drugiej strony te zakazy bardzo ciążą gospodarce.
Dlatego też trzeba będzie je znosić. Ale ostrzegam, by nie robić tego zbyt wcześnie - bo konsekwencje tego mogą okazać się daleko idące.

Póki co utrzymują się duże rozbieżności między poszczególnymi krajami pod względem liczby osób zakażonych czy zmarłych z powodu koronawirusa. Czego jest to efektem?
To konsekwencja tego, kiedy wirus pojawił się w danym kraju i jakiego rodzaju polityka wobec niego była prowadzona. Część państw zaczęła wcześniej stosować działania służące zapobieganiu rozprzestrzeniania się pandemii, inne później. Liczba zakażeń w poszczególnych krajach jest w rzeczywistości wypadkową tego, jakie działania one podjęły na początku pandemii, jakie mechanizmy kontroli wirusa wprowadziły. Oddzielna sprawa, że są też różnice między kolejnymi państwami w sposobie raportowania o przypadkach koronawirusa. To m.in. konsekwencja liczby przeprowadzonych testów. Na przykład w Niemczech robi się ich bardzo dużo, więc też przypadków notują więcej.

Polska zaczęła wprowadzać ograniczenia bardzo szybko, zdecydowanie szybciej niż inne kraje. Czy to sprawi, że zanotujemy mniej przypadków koronawirusa? Czy to jedynie metoda opóźniająca rozwój epidemii, ale w rzeczywistości będziemy mieli tyle samo zachorowań co inne kraje?
Liczba przypadków koronawirusa, które notują poszczególne kraje, jest ściśle skorelowana z zasadami walki z nim, które te państwa przyjęły. Ale też nie można uznać, że sytuacja, gdy teraz osiągamy szczyt zachorowań, oznacza koniec kłopotów. O tym wirusie trzeba myśleć w kategoriach długofalowych, nastawić się, że pozostanie on z nami przez długi czas.

Jak długo?
Dopóki nie uda nam się odkryć szczepionki.

Ile czasu na to trzeba?
Ostatnie szacunki mówią, że w ciągu 18 miesięcy powinniśmy się jej doczekać. Do tego momentu trzeba się pogodzić z myślą o tym, że przynajmniej część obowiązujących teraz ograniczeń pozostanie. Odchodzenie od nich zbyt wcześnie może mieć bardzo poważne konsekwencje.

Na szczepionkę jeszcze chwilę poczekamy. Jak będzie wyglądała nowa normalność, zanim się ona pojawi? Dr Anthony Fauci, amerykański wirusolog, powiedział, że czas skończyć z witaniem się przez podanie ręki. Możliwe są aż tak radykalne zmiany w naszym stylu życia?
Na pewno będziemy potrzebowali czasu, żeby wypracować nową równowagę, na przykład nauczyć się witać w inny sposób niż teraz czy częściej pracować z domu - zwłaszcza jak jest się przeziębionym. Tego typu rozwiązania mogą zostać z nami na dłużej, także po pandemii.

Przestaniemy całkiem chodzić do restauracji?
Trzeba będzie wiele zmienić. Pewnie wyjścia do restauracji za jakiś czas znów staną się możliwe, ale najpierw trzeba będzie wypracować nowy sposób korzystania z nich. Optymistyczny scenariusz jest taki, że pandemia skończy się tym, że za jakiś czas wrócimy do takiego stylu życia, jaki prowadziliśmy wcześniej - choć będziemy musieli z tyłu głowy pamiętać o niebezpieczeństwie, jakim jest wirus, i być bardziej ostrożni.

A scenariusz negatywny? Już do końca życia będziemy żyć w strachu przed pandemią?
Jest bardzo prawdopodobne, że w przyszłości doświadczymy kolejnych pandemii. One mogą się stać poważnym problemem. Dlatego też ważne jest lepsze poznanie samego procesu tworzenia się pandemii - po to, żeby umieć go wychwytywać i blokować na wczesnym etapie. Bo nie można pozwolić, żeby takie sytuacje jak obecna się powtarzały.

Myśli pan, że rozwój sztucznej inteligencji pozwoliłby na szybsze wykrywanie pandemii? Czy IS ułatwiłaby analizy służące wczesnemu wychwytywaniu wirusa i dróg, jakimi się roznosi?
Akurat nie sądzę, żeby sztuczna inteligencja przyniosła jakiś przełom w tej dziedzinie. Z prostej przyczyny - bardzo trudno jest wykryć wirusa, zanim on nie zacznie operować w większej skali. Dziś mamy możliwość dokładnego prześledzenia tempa transmisji wirusów, możemy z dużą dokładnością ustalić, w jaki sposób rozwijała się pandemia - ale na podstawie analizy danych historycznych. Nie ma możliwości tego typu analiz w czasie realnym. Tym bardziej działania z wyprzedzeniem, by uniknąć rozwoju pandemii.

Co stoi na przeszkodzie?
Żeby naprawdę wykluczyć ryzyko pandemii, musielibyśmy znajdować potencjalnie groźne wirusy jeszcze na zwierzętach, co jest niewykonalne. Natomiast analizy big data z wykorzystaniem sztucznej inteligencji mogą się okazać przydatne w znajdowaniu kolejnych ognisk choroby. Być może przełom przyniesie upowszechnienie się badań nad genotypem ludzi.

W jaki sposób ono może pomóc?
Pozwoli ustalić podatność poszczególnych osób na różne choroby. Ale przy tego typu badaniach staniemy przed innym pytaniem: o granice naszej prywatności. Tym trudniejsze, gdyż wiele cech genetycznych mamy wspólnych z naszymi krewnymi, siłą rzeczy, poddając się badaniu, ujawniamy o nich informacje, których oni być może odsłonić nie chcą.

NASZE WYWIADY:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziwne wpisy Jacka Protasiewicz. Wojewoda traci stanowisko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl