Gwałty na chłopcach to tutaj "normalka"

M. Hodak, A. Jasińska
W tym ośrodku wychowawcy mieli pracować z trudną młodzieżą. Nie zauważyli dręczenia, poniżania i zgwałcenia Marcina
W tym ośrodku wychowawcy mieli pracować z trudną młodzieżą. Nie zauważyli dręczenia, poniżania i zgwałcenia Marcina Krzysztof Szymczak
Odpowiedzialni za pracę z trudną młodzieżą nie widzieli patologii w ośrodku wychowawczym w Łodzi. Gdy jednego z wychowanków zgwałcono, wymyślili, że zlikwidują problem, zamykając placówkę - piszą M. Hodak i A. Jasińska

Szesnastoletni Marcin nie chciał chodzić do szkoły. Trafił do Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego przy ul. Łucji w Łodzi. Znalazł się wśród chłopców mających na koncie kradzieże i włamania. Nie zaprzyjaźnił się z nimi. Był bity i poniżany, a na koniec został zgwałcony. W poważnym stanie trafił do szpitala psychiatrycznego. Jego oprawców dyrekcja ośrodka wysłała na zimowisko.

Za to, co zdarzyło się za murami MOW, ponoszą odpowiedzialność nie tylko młodociani sprawcy, lecz także ich opiekunowie oraz ci, którzy takie placówki nadzorują. Może właśnie dlatego wiele osób zaangażowanych w sprawę nabrało wody w usta. Lub po prostu kręci.

Nikt nie widział

Odtwórzmy fakty: Marcin trafił do Łodzi z podwarszawskiego Piaseczna. Sąd odebrał jego matce prawa rodzicielskie. Chłopiec przebywał najpierw w domu dziecka, ale nie radził sobie w nowym otoczeniu i zaczął wagarować. Właśnie dlatego zapadła decyzja, by umieścić go w placówce dla młodzieży mającej trudności z nauką. Jednak w żadnej nie było miejsc i chłopak wylądował w młodzieżowym ośrodku wychowawczym.

Takie placówki przeznaczone są dla młodzieży, która już dopuściła się przestępstw. Jest ich w Polsce 69. W trzech łódzkich MOW resocjalizują się teraz 102 osoby.

Dlaczego wśród nich znalazł się Marcin, skoro nie miał kolizji z prawem? Spytaliśmy o to Ewę Walczak, pełniącą obowiązki dyrektor Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego nr 2 w Łodzi.
- Z Marcinem widziałam się tylko raz. Po rozmowie z nim stwierdziłam, że jest bardzo grzeczny, spokojny i układny. Nic więcej nie mogę w tej sprawie powiedzieć - tłumaczy. Inni wychowawcy z tej placówki również nie są skorzy do wyjaśnień. Twierdzą, że niczego nie zauważyli, dlatego nie interweniowali.

Skandal wybuchł, gdy Marcin trafił do szpitala. Lekarze natychmiast zorientowali się, że został zgwałcony. Zawiadomiono policję. W tym czasie prześladowcy chłopca spokojnie wypoczywali na zimowisku. Ewa Walczak pytana, dlaczego wysłała ich na wakacje, plącze się w wyjaśnieniach.
- Może jeden pojechał, może dwóch. Nie będę o tym mówić - kwituje i odkłada słuchawkę telefonu. Kiedy ponownie łączymy się z ośrodkiem, pani dyrektor już nie chce z nami rozmawiać.
Policja właśnie zakończyła śledztwo w tej sprawie.

- Przekazaliśmy akta do sądu razem z wnioskiem o tymczasowe umieszczenie sprawców gwałtu w schronisku dla nieletnich. Kiedy ten wniosek zostanie rozpatrzony, nie wiadomo. Nic więcej na ten temat nie mogę powiedzieć - ucina Łukasz Mastalerz z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.

Powszechne docieranie

Dlaczego sprawą dręczenia i zgwałcenia Marcina nie zajęła się prokuratura?
- To nie leży w naszych kompetencjach - tłumaczy Dariusz Śliwkiewicz, prokurator rejonowy z Bałut. - Zgodnie z ustawą o postępowaniu wobec nieletnich i kodeksem karnym gwałty dokonane przez osoby, które nie ukończyły 17. roku życia, trafiają do sądów rodzinnych. I to one po przeprowadzeniu postępowania decydują o umieszczeniu sprawców w konkretnych ośrodkach resocjalizacyjnych.
Przedstawiciele sądu też nie chcą się wypowiadać na temat dramatycznych wydarzeń w placówce przy ul. Łucji. - Sąd zadecyduje, czy chłopiec zostanie w ośrodku, czy będzie przewieziony w inne miejsce. Decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła - mówi Grażyna Jeżewska z biura prasowego Sądu Okręgowego w Łodzi. Na temat dręczycieli Marcina się nie wypowiada. Jacek Człapiński, dyrektor wydziału edukacji w łódzkim magistracie, który nadzoruje organizację pracy i bezpieczeństwo w podległych miastu ośrodkach, twierdzi, że gwałciciele przebywają teraz w częstochowskiej izbie dziecka.

- Po dopuszczeniu się gwałtu i po wypoczynku na koloniach powrócili do ośrodka przy ul. Łucji. Później uciekli, a z mojej wiedzy wynika, że potem jeszcze kogoś pobili - przypomina sobie Człapiński. Podkreśla, że stała się tragedia, ale według niego organizacja pracy w ośrodku nie mogła budzić zastrzeżeń.

- Teraz sprawdzamy, dlaczego do niej doszło, kto konkretnie zawinił. Bo w placówce przy Łucji było 20 wychowawców, do tego pedagog, psycholog i socjoterapeuta. Sprawa jest wyjaśniana - tłumaczy Człapiński.

Tymczasem zastrzegający sobie anonimowość policjant z sekcji ds. nieletnich powiedział nam, że gwałty w ośrodkach dla trudnej młodzieży to codzienność - element fali, tzw. docieranie. Jeśli wie o tym policja, to trudno przypuszczać, by nie zdawali sobie z tego sprawy wychowawcy w ośrodku oraz ci, którzy nadzorują ich pracę. Może dlatego wiceprezydent Łodzi Jarosław Wojcieszek chce odwołać Człapińskiego z funkcji, zaś łódzcy radni postanowili... zlikwidować placówkę.

Interweniuje rzecznik

Skandaliczną sytuacją w ośrodku przy ul. Łucji zainteresował się już rzecznik praw dziecka. - Wystąpił o zapewnienie bezpieczeństwa poszkodowanemu. Po powrocie ze szpitala powinien być umieszczony w ośrodku socjoterapii bądź innej placówce wychowawczej - mówi Barbara Kolago, asystent rzecznika praw dziecka.

Sędzia Barbara Chrostek, wizytator ds. rodzinnych z łódzkiego sądu okręgowego, mówi, że sędziowie orzekający o umieszczeniu w konkretnych placówkach za każdym razem badają indywidualną sytuację i okoliczności zdarzenia.

- Do poprawczaków trafiają nieletni popełniający gwałty, zabójstwa, a także tacy, którzy nie poprawili się w MOW i po raz kolejny dokonali na przykład rozboju - tłumaczy.- Natomiast do konkretnego ośrodka resocjalizacyjnego kieruje Centrum Metodyczne Pomocy Psychologiczno-Pedagogicznej w Warszawie. Sprawcy przestępstw trafiają do placówek poza miejscem zamieszkania, aby oderwali się od swego patologicznego środowiska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl